wtorek, 26 stycznia 2016

        "Cudeńkowa dziękuje,to dzięki  Tobie uwierzyłam w swoje możliwości.."

witajcie:)

Nie pisałam  bo ostatnio dzieje sie więcej niż zwykle choć u mnie nigdy spokojnie nie było:) z czasem Wam wszystko opowiem, ale dziś kilka słów o tym jaki jest jeden z głównych powodów dlaczego prowadzę fp i tak często opisuje co i jak się u mnie toczy:D 
Od samego początku mojej przygody z rękodziełem chciałam  udowodnić sobie i każdej innej "kurze domowej" że dla chcącego nic trudnego..po co powtarzać non stop :
-nie ja niemam czasu
-nie ja nie potrafię
-no przecież tak sie nie da
-przecież dzieci pochłaniają mój czas w 10000 %...
-z tego przecież nie da wyżyć
Takie i wiele innych wymówek czytałam i słyszałam od Was setki razy...
Więc:
1.czas zawsze się znajdzie..wystarczy odrobinę organizacji,ktora w każdej z nas jest  bo przecież umiesz prasować,gotować i zajmować się dziećmi jednocześnie...więc umiesz też znaleźć chwilę dla siebie..nastaw zupę...pranie wrzuć do pralki a swoje dzieci zainteresuj jakąś zabawą (konkurs kto wybuduje największą budowlę z klocków) i już masz czas na początek pół godz na odpoczynek lub zajęciem się swoim hobby..
2.piszecie mi często że "ale ja nie umie składać wstążek" ...nie składaj..nie oto chodzi..znajdź dla siebie coś co będzie Cie relaksowało i sprawiało Ci ogromna frajdę..nie każdy jest zdolny manualnie..ale wiele z Was ma naprawdę fajne pomysły...fajnie wizje np. dekoracje swoich domów..którymi sie ze mną dzielicie..wykorzystaj to kobieto!!projektowanie wnętrz jest coraz modniejsze...może nawet nie potrzebujesz żadnych kursów i szkoleń bo Ty masz to sobie:) 
masz maszynę?może jednak umiesz na niej szyć..nie?to się nauczysz..poszperaj w necie..jest mnóstwo filmików o szyciu..a wiesz co sprawi najwieksza frajdę?jak uszyć zabawkę dla swojego dziecka...to nic że może będzie miała jedno oko na ogonie a drugie na czole...że zapomnisz doszyc jednej łapki...ale Twoje dziecko i tak bedzie zachwycone a ty bedziesz pękać z dumy :D 
To tylko takie przykłady..możliwości jest mnóstwo:)
3.nikt nie powiedział że początki sa łatwe..że zrobisz coś i nagle zbije sz na tym fortunę...szczerze ja nawet nigdy w ten sposób nie myślałam..a dlaczego?dlatego że robiłam to dla siebie..jako hobby...dlatego bo sprawiało i sprawia mi ogromna radość i każdego dnia wstaje uśmiechnięta... a to że u mnie przerodziło się w to "biznes" tak wyszło...nie planowałam tego tylko brnęłam do przodu..a z czasem wszystko zaczęło się układać tak a nie inaczej...kocham to co robię i już :) <3
 Na fp dzielę się z Wami swoim małym światem...opisuje rózne sytuacje..chwalę sie swoimi dzieciakami...po to żeby choćby co 10 z Was obserwująca mnie któregoś dnia powiedziała sobie" no kto jak nie ja" !! i zmieniła choć w małym stopniu swoje dotychczasowe życie:)
A gdy dostaje wiadomości tego typu: "Cudeńkowa dziękuje,to dzięki  Tobie uwierzyłam w swoje możliwości.." oczy się szklą a serce raduje:)
Chcesz pogadać...chcesz się czegoś dowiedzieć..pisz do mnie:) jak tylko będę wstanie pomogę :D
Nie jedna  z Was przekonała się że Kasiczka to całkiem spoko kobitka choć czasem jak potrzeba potrafię ustawić do pionu i wybić głupoty z głowy:)

Więc kobiety moje kochane:

"Głowa do góry...cycki do przodu i heja!!!!!!!"

Wasza Cudeńkowa <3
 

piątek, 8 stycznia 2016

                                          Bezsilność...

Witajcie..dziś trochę inaczej...kilka słów o tym co ostatnio tak bardzo mnie przytłoczyło :(
Jak wiecie z mojego fp od 23 grudnia zmagam sie z kontuzją nadgarstka..zaczeło sie po prostu od zwykłego bólu ni stąd ni z owąt... w wigilię ręka spuchła i ból sie nasilał..założyłam ściagacz..obłożyłam altacetem i byłam pewna że przejdzie...a tu w 2 dzień świąt rano juz nie wytrzymywałam..ból był niesamowity..co ja jestem bardzo odporna stwierdziłam że trzeba jechać na SOR...moja rodzina była w szoku ale wiedzieli że to juz nie są żarty skoro ja się jechać do lekarza..zastrzyki..garść leków i podejrzenie zapalenie ścięgien i nerwów..Szczerze..mimo bólu nie przejęłam się tym za bardzo...kazali iśc do ortopedy w poniedziałek więc stwierdziłam no spoko przecież przeżyje...ale w niedziele...lepiej ale trochę...leki mega mocne..spac bym po nich tylko mogła wiec decyzja że wbijamy na odział ortopedyczny...albo mnie ktos obejrzy albo odejde z kwitkiem..(potem żałowałam że tam pojechałam) lekarz obejrzał nadgarstek i powiedział "tak tak to zapalenie..niech Pani bierze leki które Pani dostała i obserwuje tą rękę...jak nie będzie przestawało boleć albo będzie często się powtarzało trzeba będzie operować"..i właśnie wtedy nogi sie pode mnę ugięły..Jak to??Ja??!!! Przecież ja jestem okazem zdrowia..reka boli..ale przecież przestanie...
Do jasnej cholery  przecież moja praca nie może iść w zapomnienie..kocham to co robię...pracowałam na to kilka lat i przez jakis tam ból mam to wszystko zaprzepaścić...??!!
To był ten moment kiedy czułam że zaczynam rozsypywać się od środka..dobijało mnie wszystko...głupie zrobienie sobie lub młodym kanapki było nie realne..proszenie sie o wszystko moich bliskich żeby pomogli..o jeździe samochodem mogłam zapomnieć, co ja dziennie kursowałam non stop to teraz musiał czekam aż ktoś będzie miał czas mnie gdzieś podrzucić...ta bezsilność mnie dobijała...czułam że deprecha zbliża się ogromnymi krokami..wyłam w nocy w poduszkę bo nie wiedziałam co mam robić..ale są dobre duszyczki które codziennie do mnie pisały lub dzwoniły..wspierały...sprawiały że choć na chwilę zapominałam o tym co się dzieje..no i tak minęły 2 tyg...kilka razy udawałam bohaterkę że co ja sobie bułki nie przekroje...noo..przekroje ale odchoruje za chwile..coż taki jestem dziwny typ..do wstążek tez kilka razy usiadłam..ale za dużo nie zrobiłam :( więc wczoraj szybka decyzja..trzeba jechać do innego lekarza..skoro te leki i ten lekarz nie pomógł widocznie coś jest nie tak...pojechałam...z żoładkiem ściśniętym jak przed maturą..nie wiedziałam czego mogę się spodziewać..w mojej głowie juz czarne wizje..ale..no właśnie..ale..mimo iż Pan doktor kazał mi nosić min 3 tyg ortezę...brać kolejne leki..zapisał rehabilitacje i powiedział że jeszcze długo będę musiał uważać...nic nie powiedział o operacji.. stan zapalny jest..i to spory...ale jak będe wszystko przestrzegała powinno być dobrze...i właśnie wtedy sie uśmiechnęłam...
W końcu po raz pierwszy od 2 tyg zobaczyłam światełko w tunelu..Więc czekam do poniedziałku na ortezę i potem nauka jak z nią żyć i pracować:) bo przecież palce będę miała wolne..a ból powinien być mniejszy bo nadgarstek będzie unieruchomiony ,no tak to sa moje optymistyczne wizje hehe bo przeciez mimo wszystko ja jestem to Waszą Cudeńkową Kasiczką cały czas..tylko chwilowo byłam gdzies gdzie być nie powinnam....
Jeśli dotrwaliście do końca tych mich żali bardzo się cieszę..i mam nadzieje koljeny post będzie juz mega pozytywny!!!
Buziaki :*

wtorek, 5 stycznia 2016

Witam kochani:) 

Hmm...od czego by tu zacząć...może pierwszy post to będzie  kilka zadań o mnie i moim małym rękodzielniczym świecie:)


Halo Halo z tej strony Cudeńkowa Kasiczka :) tak o mnie mówi moja gromadka lubisiów z fb-kowego fp :) a Tak poważnie to jestem po prostu Kaśka :) od 7 lat Kaśka Wadowiec...najszczęśliwsza żona i mama 2 diabełków Nadii (7l) i Filipa (3l) a no i oczywiście spełniona zawodowo kobieto która nie spoczywa na laurach:)


Moja przygoda z rękodziełem zaczęła się ponad 3 lata temu..gdy była w ciąży z moim synkiem...z wykształcenia jestem kosmetyczką i niestety zawód ten wymagał dyspozycyjności która ograniczyła sie gdy pojawiły się dzieci:) Stwierdziłam ,że trzeba się czym zająć i tak od bransoletek i przeglądania internetu dotarłam do kanzashi:) Wstążki wciągnęły mnie tak bardzo że dziś wstążki są moją pracą której poświęcam dużo czasu...serca i każdego dnia stawiam sobie kolejne wyzwania :)

https://www.facebook.com/MojeCudenka/
 Tu właśnie zaczęłam 3 lata temu pokazywać to co tworzę:) nigdy bym się nie spodziewała ze moje tworki spotkają sie z takim dużym zainteresowaniem i moja osoba zainspiruje nie jedną z Was do spróbowania swoich sił w rękodziele:) 

Jeśli chcecie dowiedzieć się o mnie więcej zapraszam oto 2 z kilku artykułów o mnie i mojej pasji :) http://mamycel.pl/artykul/573/jednym.z.wazniejszych.materialow.jest.cierpliwosc.-.wywiad.z.katarzyna.wadowiec.milosniczka.sztuki.kanzashi.html
 lub
Mam nadzieje że Was nie zanudziłam i będziecie do mnie zaglądać:) obiecuje że będę starała się pisać jak naj więcej postów ...a dla tych co chcą być na bieżąco zapraszam do mnie na insta :)  https://instagram.com/mojecudenka/
                                                                       BUZIAKI!!!